środa, 18 czerwca 2014

Resztki z Matyldowego stołu :)

Rozszerzanie diety mojej córeczki idzie nam coraz lepiej. Matylda chętnie je i bawi się jedzeniem. Najbardziej lubi posiłki w kolorze czerwonym. Dziś oszalała na punkcie pomidora. Trudno jest ugotować porcję dla dziewięciomiesięcznej damy, także to, co nie zmieści się na jej talerzu musi trafić na nasze. Wczoraj córeczka jadła krem z kaszy jaglanej i soczewicy. Została mi prawie cała puszka tejże. Na dziś kupiłam kalafiora. Coś trzeba było z tego zrobić także dla nas.

Kasza gryczana dla nas i Matyldy - gotujemy dwa woreczki, nie solimy. Odsypujemy troszkę dla bobasa, resztę dla dorosłych można posolić.
Sos
Gotujemy kalafiora. Jeśli chcemy, by nasz był słony, kilka kwiatuszków dla dziecka trzeba ugotować osobno.
Ugotowanego kalafiora miksujemy z puszką soczewicy (u nas niepełna puszka:). Stawiamy na małym płomieniu i dosypujemy 5 łyżek płatków drożdżowych, solimy do smaku, dolewamy łyżkę sosu sojowego i dwie łyżki oleju. Zagęszczamy mąką ziemniaczaną - łyżkę maki rozrabiamy w odrobinie wody i dodajemy do sosu. Gotujemy przez chwilę, mieszając.
Podajemy z kaszą, posypujemy pestkami dyni i ziarnami słonecznika.




Wegańskie posiłki mogą być bardzo proste w przygotowaniu. Takich szybkich, smacznych pomysłów szukam w kuchni, by w trakcie godzinnej drzemki Matyldy ugotować obiad, ale też mieć chwilę dla siebie. Na wykwintne dania musicie poczekać aż Michał wkroczy do kuchni. Może w nadchodzący długi weekend coś pysznego dla nas wymyśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz