Powiem od
razu o co mi chodzi, a o co nie. Chodzi mi o społeczeństwo, którego
funkcjonowanie oparte jest na szacunku, miłości, empatii. Nie chodzi mi o
tolerancje i warunkową akceptację. Nie
wystarczy mi, bardzo polskie z resztą,
stwierdzenia „ja do gejów nic nie mam”, lub „jestem osobą bardzo tolerancyjną
mającą znajomych różnych ras, o odmiennym światopoglądzie aniżeli ja, różnych
upodobań seksualnych…”. Dlaczego mi to nie wystarcza, bo to szowinistyczne
frazesy. Tabliczki, mające zapewnić wszystkich dookoła, że jesteśmy w porządku.
Ale nie jesteśmy. Bo świat, w którym podają takie słowa nie jest w porządku dla
gejów, lesbijek, obcokrajowców, kobiet, zwierząt. Wytłumaczę to może tak.
Spróbuj sobie wyobrazić (jeśli jesteś heteroseksualnym, białym mężczyzną, bo w
innym przypadku pewnie znasz to z autopsji), że ktoś mówi o tobie: „ja do
ciebie nic nie mam, ale nie chce cię widzieć na ulicy, ja do ciebie nic nie ma,
ale nie powiem mojemu dziecku, że istniejesz i że ma masz takie samo potrzeby
jak ja i ono”. Miło? Przyjemnie? Fajna tolerancja?
Niech
sobie żyją ci wszyscy odmieńcy (łaskawie się na to godzimy) tylko niech nam nie
wchodzą w drogę, a już na pewno nie naszym dzieciom. Tak wygląda polska tolerancja. Nie ma we mnie zgody
na taki świat. Żeby coś zmienić trzeba
edukować, trzeba tłumaczyć, oswajać te inności różne. Mamy w sobie atawistyczne
nastawienie – inny – wróg. Żeby je przełamać trzeba trochę pracy. Ale warto, w
imię rozwoju własnego i społeczeństwa. W imię tworzenia wspólnoty, którą łączy
wzajemny szacunek, uważność na potrzeby, empatia. Dlaczego o tym piszę? Zaczęło
się od wpisu na znajomym mamowym blogu.
Wpis dotyczył książeczki, której główna bohaterka ma dwóch wujków. Jedna z mam,
w komentarzu, delikatnie ostrzega przed tą pozycją, zastanawiając się czy
trzylatek „dźwignie” temat homoseksualizmu. Jestem heteroseksualna, ale jest mi
przykro, kiedy czytam takie słowa, jest mi bardzo przykro i jestem też wściekła.
Dlatego też ten tekst pewnie będzie bardzo emocjonalny, bo nie umiem zachować
zimnej krwi i pisać rzeczowo.
Przykro
mi, bo wpis tej pani może przeczytać gej albo lesbijka. Myślę, co wtedy
poczuje. Pani, która to pisał chyba się nad tym nie zastanowiła. Co tu jest do
dźwigania w ogóle? Miłość, potrzeba bycia razem? Dzieci przyjmują świat z
otwartymi ramionami. Jeśli powiemy im, że dwóch mężczyzn może tworzyć rodzinę,
to przyjmą to bez żadnej ekscytacji. Będzie to dla nich normalne. Tak normalne
jak dla nas dziś normalne jest to, że kobiety mogą głosować. Jeśli natomiast
będziemy chronić dziecko przed tą „straszną” wiedzą, stworzymy poczucie, że
jednak coś jest nie tak, że to jednak jakieś inne. Książeczka, o której mowa pokazuje
świat taki jakim jest – różnorodny. Jeśli dziecko będzie chciało, to o coś
dopyta, a może nie zapyta, bo nie zauważy nic dziwnego.
Jestem wściekła, bo jest w świecie dużo
tematów, których nie udźwignie trzylatek (i dorośli też nie dźwigają). Ale do
tych spraw nie należy miłość, dobro, empatia, które trzeba w dziecku rozbudzać
od dnia narodzin. Mam ośmiomiesięczną córeczkę. Nie opowiadam jej o głodzie na
świcie, o uboju rytualnym, o wojnach i wszechobecnej władzy pieniądza.
Opowiadam jej o cieple, bezpieczeństwie, przyjaźni, miłości. Więc zamierzam
kupić książeczkę o dziewczynce, która miała dwóch wujków. Moje dziecko jest moją
nadzieją na lepszy świat i taki będą z nią budować, pokazując jej jego
różnorodność (a nie udając, że ktoś nie istnieje).
Patrzę teraz na nią… Matylda
„dźwigniesz”? Uśmiecha się do mnie, robi porządki w swojej biblioteczce i chyba
też zauważyła brak jednej pozycji :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOkej, naukowym językiem nienormalne. Ale na co dzień słowo "normalny" postrzegamy nieco inaczej. Nauka nazywa nienormalnym rzeczy, których my byśmy tak nie określili. Biologicznie nienormalnym będzie antykoncepcja czy in vitro.
Usuń"Szkodliwe społecznie osobniki"? W jaki sposób szkodliwe? Jak ta "resocjalizacja" miałaby wyglądać?
A historię najładniej zakłamuje akurat prawica, a nie tzw. lewacka cywilizacja śmierci.
Pozwoliłam sobie usunąć komentarz, zamieszczony powyżej. Ponieważ mój tekst takich właśnie wypowiedzi dotyczył.
OdpowiedzUsuńPostępowa wolność słowa, widzę;)
UsuńMnie jest przykro i jestem wściekła, gdy widzę oburzenie nietolerancyjnymi ludźmi. Gdy widzę, że na siłę cały świat stara się przekonać innych, że nie mają racji, gdy właściwie ją mają (przypominam, że homoseksualizm został wykreślony z listy chorób psychicznych pod naciskami w dość niejasnych okolicznościach).
Czy naprawdę każdy musi zgadzać się z tym, że homoseksualizm jest fajny i dobry? Chyba nie.
I nie, nie jestem przeciwna związkom homoseksualnym, ale nie jest to problem parzący, a co więcej: DOTYCZĄCY mnie. Dlaczego na siłę pół świata naciska, by ludzie uznali za normalne coś, na co nie mogą się godzić? Dlaczego nie pozwolić ludziom mieć własnego zdania?
Uważam, że jeśli ktoś sądzi, że nie ma nic do tego, co kto robi w czterech ścianach jest optymalną ilością tolerancji. Naprawdę nie ma potrzeby obnosić się ze swoją seksualnością i afiszować własną "normalność" na ulicy. Ja czy Ty nie wychodzimy w lateksie na ulicę i nie oświadczamy całemu społeczeństwu, że lubimy być tak a nie inaczej traktowane w łóżku. Po co walczyć o prawa w tak OBLEŚNY sposób?
Uwierz mi, że gdyby nie sposoby "walki z homofobią", zjawisko by nie istniało. Ale jeśli ktoś staje przede mną, niemalże wykrzykując: "masz mnie akceptować, bo jestem normalny i jesteś homofobem, jeśli tego nie zrobisz" to powstaje we mnie odruchowo niezgoda na narzucanie mi czyjegoś zdania.
KAŻDY ma prawo do życia tak, jak ma ochotę. Mieszkamy pod tym samym słońcem, oddychamy tym samym powietrzem. A i nie czuję obrzydzenia do kogokolwiek ze względu na orientację, kolor skóry czy płeć. Nie chcę go krzywdzić, szanuję inność, ale nie mam ochoty, by wyskakiwał mi z lodówki niemalże każąc mi siebie TOLEROWAĆ.
Ludzie powariowali, chcąc uczyć dzieci o tym, że to wszystko jest NORMALNE. Bo nie jest.
Dziecko powinno wiedzieć, że każdej istocie żyjącej na planecie należy się szacunek (szacunek do życia głównie), że nie wolno wytykać nikogo palcami, że każdy ma prawo do egzystowania w taki sposób, jaki mu odpowiada. Że wyśmiewanie się, wyzywanie, wyszydzanie jest niekulturalne i zwyczajnie nieuprzejme. Że ludzie mają różne kolory skóry, różną budowę ciała, ale... na siłę jakąś wyższą!, nie dlatego, że ma takie czy siakie preferencje seksualne. Nie udawać, że zjawisko nie istnieje, że dwóch panów czy dwie panie się za rączkę nie trzymają, bo dzieci i tak to widzą. Ale po co je wtajemniczać od razu w to, że panu X nie podobają się panie i woli pana Z? Wiedza powinna być przyswajana stopniowo. Tak, by młody człowiek mógł sam wyrobić sobie zdanie na jakiś temat. Dlatego mimo wszystko jestem przeciwna propagowaniu "książeczek o dziewczynce, która ma dwóch wujków".
Dokładnie tak! Mam nadzieję, że większość rodziców będzie wychowywać swoje dzieci w taki sposób, w duchu poszanowania drugiego człowieka i tolerancji. A z drugiej strony, kiedy patrzę na dzisiejsze młode pokolenie - na moje pokolenie, to tracę wszelką nadzieję na zmianę mentalności naszego społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńhomoterroryzm
OdpowiedzUsuńa twój komentarz to internetodebilizm
UsuńWięc czemu nie opowiada Pani dziecku o całkowitej różnorodności świata? O głodzie i wojnach? Przecież jeżeli oswoi Pani dziecko z homoseksualizmem, to będzie w porządku, a w przyszłości w szkole zwyzywają je od pedałów, czy innych lesbijek, bo taki właśnie jest ten różnorodny świat. Jeżeli już pokazujemy dziecku świat jaki jest, to trzeba też przypomnieć o wadach i niebezpieczeństwach związanych z otwartością, jaką Pani prezentuje. Bo z tego, co widzę, to przekazuje Pani swojemu, że homoseksualizm jest świetny, ale że dużo dzieci par homoseksualnych doświadcza znęcania seksualnego to już nikt nie powie? A może to, że często ludzie nawet rozmawiający z takimi są wyszydzani? I nie, nie mam nic do homoseksualizmu, niech sobie żyją wśród nas, nawet na ulicy.
OdpowiedzUsuńJeżeli dzieci są wychowane to się nad nikim nie znęcają. Zamiast chodzić na imprezy/gonić za pieniądzem i oddawać dziecko pod opiekę przedszkola/szkoły/kościoła/dziadków 24/7 wypadałoby zająć się jego edukacją samemu. A nie potem rodzice mają pretensje bo "szkoła nie wychowała to nie moja wina".
Usuńpopieram i pozdrawiam. "toleruje" to owcza skora na wrogosc i uprzedzenia
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to co piszesz, ale jedna rzecz mnie razi. Widzę cię jako postępową, nowoczesną osobę, a jednak gust niedzisiejszy. Chodzi mi o imię córeczki, naprawdę Matylda? Ja do ciebie nic nie mam, jestem osobą bardzo tolerancyjną, mającą znajomych różnych ras, o odmiennym światopoglądzie aniżeli ja, różnych upodobaniach seksualnych... Jednak masz absolutnie chujowy ten gust.
OdpowiedzUsuńGdy czytam niektóre komentarze, to tracę wszelką nadzieję w ludzi. Widzę, że niektórzy chyba w ogóle nie zrozumieli, co autorka próbuje przekazać. To bardzo smutne.
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza wizyta na tym blogu, ale na pewno będę odwiedzać Cię częściej, głównie dlatego, że interesuję się tematem weganizmu, ale podoba mi się również, że publikujesz teksty takie, jak ten. Pozdrawiam serdecznie. : )
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze. Wszystko, co mam w tej kwestii do powiedzenia jest w tekście. Także nie będę się powtarzać. Obawiam się,że czasami nić porozumienia jest bardzo trudna do zbudowania (co nie znaczy,że niemożliwa). Bardzo podoba mi się stwierdzeni,że tolerancja to to owcza skora na wrogość i uprzedzenia - warto to przemyśleć.
OdpowiedzUsuńProszę jedynie o panowanie nad językiem. Myślę,że krytykę można wyrażać w sposób kulturalny (nawet jeśli dotyczy imienia mojej córeczki).
To wszystko dlatego, że jesteśmy uczeni od dziecka pewnych zachowań, a przynajmniej większość jest. Uczymy się od rodziców i to, że będziemy życ inaczej nie znaczy, że będziemy inaczej się zachowywać wobec własnych dzieci.
OdpowiedzUsuńBy być uczciwym tak do końca to powinniśmy pokazywać dzieciom różne drogi i wówczas pozwolić im na decydowanie czego tak naprawdę chcą.
A tak to czy ktoś jest heteroseksualny czy homoseksualny czy je mięso czy go nie je to postępuje przeważnie wg schematu- pokaże mojemu dziecku jak powinno być, jak się zachowywać. A tak nie powinno być, ok nie należy może pokazywać wszystkiego od razu ale np weganin, który nie pozwala swojemu dziecku jeść mięsa zachowuje się tak samo jak mięsożerca, który wegan wyszydza. A każdy powinien mieć wybór.