Nasze
Matyldziątko, było dziś bardzo marudne. Porażka w kuchni i płaczące dziecko –
nie tak wyobrażałam sobie ferie świąteczne. W takich chwilach z pomocą
przychodzi chusta. Nie będę pisała ile korzyści dla dziecka płynie z noszenia w
chuście. Można o tym przeczytać choćby tu http://dziecisawazne.pl/. Ale chusta to także dobrodziejstwo dla rodziców.
Kiedy dziecko płacze i nie można go utulić, a w chuście jak w kangurzej kieszonce doznaje ukojenia,
uspakaja się też mama. W wolnych rękach może trzymać kubek z herbatą alba
książkę. Uwielbiam to uczucie, kiedy Matylda ululana zasypia. Mnie też robi się
błogo i zapominam o cieście wyrzuconym do kosza. Chusta jest naszym orężem w
walce z kolkami, kiedy od noszenia na rekach boli każdy centymetr pleców. Nosi też tata, budują w ten sposób między sobą
więź. Chusta pozwala też udzielać się towarzysko, nawet wtedy, gdy Matylda mnie
potrzebuje. Daje dużo bliskości, która potrzebna jest nie tylko dziecku :) Moją
listę top macierzyństwa otwiera karmienie piersią i chustonoszenie : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz