Matylda się budzi się, jest druga w nocy. Nie
płacze, mruczy i kwęka, budzę się i ja. Czas karmienia. Bardzo łagodnie
przechodzimy z fazy snu do fazy czuwania. Po jedzeniu bez problemu zasypiamy.
Michał mówi, że ja czasami śpię w trakcie karmienia. Nie wiem jakby to wyglądało
gdyby spała w pokoju obok, w swoim łóżeczku. Na pewno nie usłyszałbym jej
mruczenia, musiałby głośna się rozpłakać, by mnie obudzić.
Jest mi tak wygodniej, kiedy ona jest blisko. Ale
przecież to nie moja wygoda podyktowała decyzję o wspólnym spaniu. Nie chcę aby
moje dziecko budziło się samo w nocy. Matylda potrzebuje być blisko nas nie
tylko w dzień. Nosimy ją na rekach, w chuście, przytulamy, a w nocy mielibyśmy zostawić?
Jakoś to do mnie od początku nie przemawiało.
Zaczęłam szukać informacji na temat spania z dzieckiem
i okazało się, że to zupełnie normalne i ze wielu rodziców wybiera współspanie.
Matylda nie przespała sama ani jednej nocy. Już w szpitalu spała ze mną. Niektóre
pielęgniarki się troszkę dziwiły, pamiętam taki komentarz: „ona śpi, może ją
pani odłożyć”. Nie, my będziemy spać razem – odpowiedziałam.
Odłożyć? Istotę, która przed chwilą była częścią
mnie? Przejście z ciepłego brzuszka do zimnego, wielkiego świata musi być szokiem
i tylko ramiona mamy mogą ten szok złagodzić w dzień i w nocy. Inne podejście
miała doradczyni laktacyjna, która na widok mnie i Matyldy pod jedną kołdrą powiedział:
„super” i zaczęła się zastanawiać czemu ludzie tak bardzo boją się bliskości z własnym
dzieckiem. No właśnie czemu?
Może bliskość z tak czystą i niewinną istotą jest trudna, może trzeba się zmierzyć z sobą,
by oddać się dziecku. Nie wiem… Dla nas
spanie z naszą córką jest cudownym doświadczeniem. Mam poczucie, że dajemy jej
coś na przyszłość… Myślę, że z naszego nocnego przytulania utka sobie kiedyś
poczucie bezpieczeństwa, wiarę w siebie i swoją wartość. Bliskość to dobry
fundament. Lęk, samotność, obcość, zagrożenie, opuszczenie to zły fundament.
Nie boimy się, że ją przygnieciemy. Natura nas stworzyła
do spania z młodymi. Potrafimy zapanować nad swoim ciałem w czasie snu. A tak
przy okazji człowiek jest jedynym zwierzęciem, które wyrzuca młode z gniazda (zaraz po narodzinach). Nie
wiem, kiedy Matylda zacznie spać w swoim łóżeczku, pewnie wtedy, kiedy wszyscy będziemy
na to gotowi (nie wcześniej : ) Nie martwię się tym teraz, nasze łóżko jest naprawdę
duże :) Mamy czas dla siebie, przecież ona chodzi spać troszkę wcześniej niż my.
Naszym zdaniem współspanie to spanie razem całej rodziny, nie tylko mamy z
dzieckiem. My śpimy w piątkę : ) Matyldziak, my, Luna i Uszatek. Polecamy i
życzymy spokojnych nocy w ciepłych objęciach stada.
Także w świecie zwierzaków jest tak, że matka w odpowiedniej chwili wyrzuca młode z gniazda... i to dopiero musi być dla takiego szok!
OdpowiedzUsuńWedług mnie spanie z dzieckiem wcale nie pobuduje w nim poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości, jak piszesz... bliskość do pewnego stopnia, w porządku. Ale dziecko raczej od samego początku powinno się uczyć samodzielności i zaradności... im szybciej, tym potem w życiu będzie mu łatwiej, będzie polegać na sobie, a nie wciąż na kimś - osobie, czy społeczności - i nie będzie się obawiało 'zrobić kroku na przód'...
Chyba nawet opublikowano takie badania, potwierdzające tę tezę, gdzieś kiedyś natrafiłam... w moim otoczeniu się to w sumie sprawdza... hmm...
W każdym razie, każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko jak uważa za stosowne i nikomu nic do tego, szanuję Twoje zdanie :]
Pozdrawiam Was!
N.
My też spaliśmy z dzieckiem. Problem wygląda tak że dalej śpimy z dzieckiem ;) Młoda za niedługo kończy 4 latka i sama przespała może tylko kilka nocy ;) Ma już swoje łóżeczko, swój pokój tylko w nocy wstaje i tak idzie do nas. Po jakimś czasie to trochę zaczyna przeszkadzać bo potrzebuje coraz więcej miejsca - niby też mamy duże łóżko ale ona opracowała metodę poziomego leżenia i zajmuje prawie metr przestrzeni :] - ale nie miałabym z tym aż taki problem tylko że za chwile będzie drugie dziecko, jestem teraz dość mocno obolała i w nocy potrzebuje odpoczynku i nie wyobrażam by spał oddzielnie ale dwoje dzieci (w tym jedno o bardzo dynamicznym śnie) to trochę za dużo. Tak czy inaczej w najgorszym przypadku (kiedy młoda nie zgodzi się na stałą emigrację do swojego ślicznego, odpicowanego łóżeczka w swoim pięknym pokoju) łóżeczko dostawimy do naszego łóżka, wyjmiemy część szczebelków i potraktujemy je jako "przedłużenie".
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd wzięłaś że u zwierząt nie wyrzuca się potomstwa - ile miałam zwierząt w życiu (a miałam dużo i płodziły się jak oszalałe, ostatnio na balkonie założyła gniazdo gołębica i 2 razy wysiadywała jaja) to za każdym razem matki w dość brutalny sposób pozbywały się potomstwa gdy zaczęło jej zawadzać (wspomniana gołębica normalnie zaatakowała młode i one w popłochu dosłownie wyskakiwały z balkonu - oczywiście umiały już latać ale delikatność w obejściu z młodymi jest domeną raczej typowo ludzką)
Super tekst! Zgadzam się z Tobą w 100%, wszystkie ssaki trzymają swoje młode jak najbliżej, więc nie widzę zasadności w komentarzach o wyrzucaniu piskląt (ptaki robią to, aby młode nauczyły się latać, inaczej tego nie zrobią, nie kupią im przewodnika "latanie dla opornych"...).
OdpowiedzUsuńBliskość jest naturalną potrzebą każdej żywej istoty i tak, spanie z rodzicami daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Zarówno rodzice, jak i dzieci potrzebują siebie na wzajem i doceniają każdą chwilę spędzoną razem. I nie znaczy to wcale, że dziecko w przyszłości będzie mało samodzielne, wręcz przeciwnie. Cieszmy się więc spaniem z maluchami, bo czas naprawdę szybko leci :)
Anonimowy powyżej - ano zasadność jest taka, że jak właśnie piszesz, zwierzaki (nie tylko ptactwo) w pewnej chwili odpędzają od siebie młode, by te się czegoś nauczyły, i tak też ja 'wypędzam' dzieciaczka ze swojego wyra po to, by doświadczyło pierwszej samodzielności. Tego także nie nauczy się z żadnego przewodnika - codziennej zwyczajności życia, w którym naturalne jest iż po dniu bliskości i zabawy z rodzicami następuje noc spoczynku, we własnym łóżku. Rodzice nie powinni być nazbyt 'przyklejeni' do swojego dziecka, bowiem niczego mu to później nie ułatwia, przeciwnie, jest jeszcze gorzej odzwyczaić. Sytuacja staje się dużo cięższa zarówno dla dziecka, jak i samego rodzica...
OdpowiedzUsuńOdniosę się jeszcze do wypowiedzi Autorki:
'Myślę, że z naszego nocnego przytulania utka sobie kiedyś poczucie bezpieczeństwa, wiarę w siebie i swoją wartość. Bliskość to dobry fundament. Lęk, samotność, obcość, zagrożenie, opuszczenie to zły fundament.'
Bliskość ograniczona, jak najbardziej. Zaś rzeczone poczucie bezpieczeństwa, własnej wartości i wiarę w siebie buduje się w nieco jednak inny sposób, aniżeli 'klejenie się' do rodzica w dzieciństwie ;]
Z tego co napisałaś wynika, że uważasz, że jeśli dziecko sypia we własnym łóżeczku odczuwa lęk i zagrożenie? W takim razie coś jest stanowczo nie tak z tymże łóżeczkiem i otoczeniem, jeśli dziecko niby nie czuje się bezpieczne... 'niby', ponieważ jest to często 'dorosłe' wytłumaczenie rodzica, który tak naprawdę ma problem sam ze sobą, by pozwolić dzieciaczkowi prawidłowo się rozwijać i doświadczać różnorakich bodźców... Bądź też sam podświadomie przekazuje dziecku swoje lęki. A zauważ że wspomniany lęk także służy czemuś, prawda? Oczywiście odpowiednio dawkowany (tu właśnie rola rodzica). Nie ma czegoś takiego, jak 'życie bezstresowe', rozwijanie zdolności radzenia sobie i przystosowywania się do różnych sytuacji to ważna kwestia...
Łe tam, tyle ode mnie, cały elaborat można produkować i różniaste argumenty przytaczać. jak powiedziałam, najlepiej by rodzic kierował się instynktem i starał się dla dziecka jak najlepiej. A jaki będzie efekt, cóż, czas pokaże ;P
Uciekam :]
Istnieje pojęcie deficytu emocjonalnego. Przypadek, w którym dziecko wieczorem wędruje z płaczem do łóżka rodziców jest dowodem na istnienie tegoż. Myślę, że spanie z dzieckiem może wywołać efekt odwrotny. Dziecko, któremu nie brakuje bliskości, będzie chętnie łóżko rodziców opuszczać. Myślę, że mając poczucie solidnego emocjonalnego wsparcia, odważniej będzie wchodzić w interakcje ze światem i może być bardziej samodzielne. Zauważmy, że najczęściej "maminej spódnicy" trzymają się dzieci, które z jakiegoś powodu o jej uwagę musiały zabiegać (pobyty w szpitalu, rozłąka, pojawienie się młodszego rodzeństwa). W takich właśnie sytuacjach wyżej wspomniany deficyt powstaje. Można więc zaryzykować tezę, że gdy dziecko budzi się w nocy bez mamy i przeżywa lęk, mechanizm będzie podobny. O sile więzi decyduje też styczność. Jeżeli więcej czasu z dzieckiem spędzamy więź ma szansę być silniejsza a chyba na tym nam zależy.
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie sobie Twojego/Waszego bloga i tym razem poczułam, że muszę coś koniecznie napisać. Bo ten wpis doskonale pasuje do innego wpisu - tego mówiącego o intuicji i słuchaniu jej w wychowaniu dziecka. Spanie z dzieckiem wzbudza wiele emocji, ma grono zagorzałych zwolenników i grono przeciwników. Ja ma dwóch synów - 10 i niemal 7 lat i tej perspektywy mogę powiedzieć jedno - to wszystko jest układ bardzo wielu zmiennych i to, co my musimy jako rodzice wykonać, to jest właśnie użycie owej intuicji, by z takiego skomplikowanego układu wyczuć, co robić należy. Jeden z moich synów przez pierwsze pół roku w zasadzie funkcjonował wyłącznie "czując" kogoś obok, przytulając się itd, drugi - chyba ze dwa razy w życiu usnął mi na rękach, zawsze sam. Dwa różne charaktery, dwa różne wszechświaty...inne potrzeby. Te charaktery są tak różne do dziś i takie pewnie pozostaną. Co do spania - teraz śpią u siebie, ale razem ze sobą w pokoju (bardzo się lubią), ale nie raz dotąd zdarza nam się spać razem, albo niespodzianie obudzić się razem rano, albo w nocy nagle pomagać chorutkowi...w takich momentach zawsze przypomina mi się powiedzenie, którego często używał jeden znany reżyser filmowy, z którym miałam przyjemność kiedyś pracować: "żyzń wsiegda je.t tieoriju" Pozdrawiam. Iwona na tropach wegetarianizmu;-)
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuńChyba każda mama tak ma, że i tak nasz bobas z czasem pojawia się w łóżku rodziców. Jeśli tak jest to jeszcze nic strasznego i najgorsze jest to, gdy niemowlak nie chce spać. Czytałam o tym na stronie https://whisbear.com/pl/blog/dlaczego-niemowlak-nie-chce-spac/ i muszę przyznać, ze jest to niezwykle ważna kwestia.
OdpowiedzUsuńA dlaczego dziecko albo w pokoju obok albo z rodzicami? a w tym samym pokoju ale w swoim łóżeczku to nie może? Takie trochę to jest wg mnie pokazanie, że straszne dla dziecka jest gdy nie śpi z rodzicami ale przecież nie każdy czuje, że tak powinno być, to zależy od osoby przecież
OdpowiedzUsuń